Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Lodziarnia na skraju.

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Take
Niepohamowany Szał

Take


Dołączył : 03/04/2013
Liczba postów : 2307
GHOST : Zastępca
Godność : Takanori „Kitsune” Nishimura.
Wzrost i waga : 169 cm | 49 kilogramów.
Partner : I told you I`m gonna hold you down until you`re amazed, give it to you till you`re screaming my name, you stupid dog.
Pan/Sługa : - | Gilbert, Prawy, Mio, Leo, 7.
Znaki szczególne : Spaczenie emocjonalne. Szare, kocie oczy i wydłużone, mocne, zaostrzone, zwierzęce kły. Znaki w kanie wytatuowane wzdłuż linii kręgosłupa; duża blizna przecinająca klatkę piersiową. Kilka kolczyków w prawym uchu, a w lewym jeden. Wyraźna blizna pod lewym okiem, ciągnąca się od dolnej powieki do połowy policzka.
Aktualny wygląd : Daylight's End: klik; Nocna Republika (Shetani): klik; misje: klik; Think you're a dragon slayer: klik.
Ekwipunek : Zapalniczka benzynowa, paczka czekoladowych papierosów, w kaburze czarny rewolwer ASG z pełnym magazynkiem (6 naboi), komórka, pieniądze i scyzoryk.
Inne : Niezrównoważony psychicznie skurwiel. I ma widoczną malinkę na szyi...?
Obrażenia : Rozdarty, opatrzony lewy bok; liczne zadrapania na ciele, szczególnie na plecach (czyli good sex, bo Gilbert).
Bestia : Feniks ‒ Andromeda; Reikon ‒ Ryu.
FUNKCJE : Administracyjny Skurwiel; Mistrz Gry; Strażnik Elementu Otchłani.

Lodziarnia na skraju. Empty
PisanieTemat: Lodziarnia na skraju.   Lodziarnia na skraju. EmptyCzw Kwi 04, 2013 7:21 pm

Wielka lodziarnia, stoliki, krzesła. Nawet okna posiada.
Efekt elokwencji Gilberta... Lepszy opis już wkrótce.
Powrót do góry Go down
Shin
Czarny Rycerz

Shin


Dołączył : 19/05/2013
Liczba postów : 7
AKATSUKI : Łowca.
Godność : Shin Orinosuke Tachibana
Wiek : Wizualnie max. 25
Rasa : Czarny Rycerz, kesesesese~
Orientacja : Panseksualnyyy.
Wzrost i waga : 195cm/71kg
Partner : Ta... co jeszcze?
Znaki szczególne : RÓŻOWE ŚLEPIAAAAAA O_O
Aktualny wygląd : Lotte: Czarne, poprzecierane glany dwudziestki, w które wpuszczone są czarne rurki-biodrówki, podtrzymywane przez czarny, skórzany pasek nabijany ćwiekami. Do tego czarna koszulka z białym napisem: "Sorry, I'm allergic to bullshit". I, kuźwa, wszystko czarne. Tylko łańcuszek na szyi srebrny, a na nim zawieszony, o dżizas, CZARNY krzyż piotrowski.
Ekwipunek : Dziury w kieszeniach, telefon komórkowy, klucze, ogrooomny gwóźdź, portfel, paczka 20-u Camel Blue.
Multikonta : Mio, Jester
Fabularnie : Lotte~

Lodziarnia na skraju. Empty
PisanieTemat: Re: Lodziarnia na skraju.   Lodziarnia na skraju. EmptyPon Maj 20, 2013 6:51 pm

Po kiego chuja mi takie życie, co?
Dreptał chwiejnym krokiem przez uliczki, mijając bary, pijaków, matki z dziećmi i skłócone parki, które zaraz i tak godziły się i obściskiwały na nowo, bo w końcu szła wiosna. On jakoś nieszczególnie to czuł, gdy wiatr dmuchał prosto w jego twarz, zmiatając krucze kosmyki gdzieś w tył. A tak uwielbiał grzać nimi swoje nieszczęsne ryło. Poza tym, tak czuł się... no nie wiem... po prostu nie miał wrażenia, że jest łysy. A nieprędko mu było do zostania skinheadem, bo przecież było to wręcz idiotyczne. Wyobraźmy sobie takiego Tachibanę w roli Yasu. Trzyma się to kupy chociaż trochę? Nie.
Tak więc kroki powiodły go aż do Świata Ludzi, choć są to wydarzenia jeszcze sprzed pierwszego akapitu. Bowiem wycieczki po alejach Królestwa doprowadziły dryblasa do... skraju jakiejś mało znanej mu ulicy. Nic dziwnego. Był w tych okolicach bodajże pierwszy raz, nie przypominał sobie, by zapuszczał się gdzieś poza Aisu, gdy był u tych żywych. Westchnął głośno, spoglądając na uradowaną z ustającego już wiatru dziewczynkę, wcinającą beztrosko gałki lodowe. Momentalnie poczuł, jak upalnie było. Ciemne rurki postanowiły o sobie przypomnieć, przyciągając promienie słoneczne i wręcz parząc nogi Rycerza. Warknął coś głośno i, zbliżywszy się do drzwi lodziarni, wpadł do niej, po drodze rzucając coś do ekspedientki za ladą. I nie chodziło tu tylko o słowa, gdyż, w oka mgnieniu, wprost w jej dłonie wpadła niewielka moneta. Jak gdyby płacił z góry za jakiś ogromny puchar.
A jak mi się jeszcze jaja odparzą, to cię zajebię, Mio.
...nie zabijaj. ;-;
Nie udzielając mi już telepatycznej odpowiedzi, zbliżył się do wolnego stolika i zajął jedno z miejsc siedzących, mając przy tym oczywiście nadzieję, że żaden natręt nie postanowi się do niego przyłączyć i miło sobie pogawędzić.
Miło. Oczywiście.
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Lodziarnia na skraju. Empty
PisanieTemat: Re: Lodziarnia na skraju.   Lodziarnia na skraju. EmptyPon Maj 20, 2013 7:28 pm

Dawno nas tu nie było...
Prawda?
Nie minęło kilka dni, a Lotte powoli oswajała się z brakiem wszystkich udziwnień i mocy sprzed pojawienia się u Ludzi. Było jej tu całkiem przyjemnie – jakby wróciła w końcu do swojego świata, gdzie zawsze pasowała i chciała pasować. Nareszcie ktoś pozwolił jej się wybudzić z tego snu, w którym, jak sądziła, tkwiła przez dość długi czas. A teraz co? W przeciągu kilku chwil ktoś wyrwał ją z tego koszmaru o śmierci, o krwi i o ciągłej pustce. Ten ktoś był dla niej bardzo ważny. Pokochała tego kogoś.
Stawiając ostrożne kroki na ścieżce, kierowała się powoli w stronę lodziarni. Widziała kilka dzieci po drodze, które z lubością lizały gałki w przeróżnych kolorach i smakach, aż w końcu zapragnęła udać się tam i zjeść coś takiego. Czy ona kiedykolwiek jadła lody? Miętowego! Od razu miętowego! Wszystko, co miętowe jest bardzo dobrze i Charlotte lubiła miętowe rzeczy. No bo taka mięta ma dużo właściwości. Uspokaja, odświeża, usypia, pomaga na trawienie, a w dodatku jaka smaczniutka~!
Gdyby była w Otchłani, skoczyłaby do wilczej formy i przegalopowała kilka kroków, byle jak najszybciej! A teraz... pupa. Minęła stolik, przy którym już siedział jakiś mężczyzna, kolejny stolik z gromadką dzieci, starszą parą, kolejną parą i dwoma kobietami. Spojrzała z uśmiechem na panienkę, która stała za ladą i bez wahania poprosiła o lody miętowe. Dosyć mocno się zdziwiła, kiedy dostała odpowiedź “Jakie to?”. Zaraz cała pokryła się rumieńcem, położyła pieniążka na tacy i wydukała coś o śmietankowych. Dostawszy rożka, skierowała się do ostatniego wolnego miejsca – o dziwo, przy Shinie.
M-Można? – Usiadła, nie czekającn a odpowiedź. Ostrożnie przesunęła po lodzie językiem. “Nawet dobre.” Ukradkiem spojrzała na chłopaka, który w momencie, kiedy przechodziła obok, wydawał się starszy. A wcale taki stary nie był.
Jestem Lotte. A ty? Jak masz na imię? A rozmiar buta? Pewnie masz duże stopy, w końcu jesteś wysoki. Jesteś człowiekiem? A może nie jesteś stąd? Otchłań? Piek... – urwała gwałtownie, przyciskając dłoń do ust. Nie powinna tego mówić, prawda? Ludzie nie wiedzieli o takich rzeczach. Nie mogli się dowiedzieć.
G-G-Głuupstwa oplatam! Wiesz, trochę szurnięta jestem~ – Machnęła ręką, uśmiechając się z zakłopotaniem.
Nie łudź się, że zadziała.


Ostatnio zmieniony przez Lotte dnia Sro Maj 22, 2013 6:57 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Shin
Czarny Rycerz

Shin


Dołączył : 19/05/2013
Liczba postów : 7
AKATSUKI : Łowca.
Godność : Shin Orinosuke Tachibana
Wiek : Wizualnie max. 25
Rasa : Czarny Rycerz, kesesesese~
Orientacja : Panseksualnyyy.
Wzrost i waga : 195cm/71kg
Partner : Ta... co jeszcze?
Znaki szczególne : RÓŻOWE ŚLEPIAAAAAA O_O
Aktualny wygląd : Lotte: Czarne, poprzecierane glany dwudziestki, w które wpuszczone są czarne rurki-biodrówki, podtrzymywane przez czarny, skórzany pasek nabijany ćwiekami. Do tego czarna koszulka z białym napisem: "Sorry, I'm allergic to bullshit". I, kuźwa, wszystko czarne. Tylko łańcuszek na szyi srebrny, a na nim zawieszony, o dżizas, CZARNY krzyż piotrowski.
Ekwipunek : Dziury w kieszeniach, telefon komórkowy, klucze, ogrooomny gwóźdź, portfel, paczka 20-u Camel Blue.
Multikonta : Mio, Jester
Fabularnie : Lotte~

Lodziarnia na skraju. Empty
PisanieTemat: Re: Lodziarnia na skraju.   Lodziarnia na skraju. EmptyPon Maj 20, 2013 8:40 pm

Było dobrze. Chwilowo było dobrze. Chwilowo było bardzo dobrze siedzieć samemu. Chwilowo było bardzo dobrze i przyjemnie siedzieć samemu przy jednym stoliku. Chwilowo było bardzo dobrze i przyjemnie siedzieć samemu przy jednym stoliku w tej cholernej lodziarni, wśród ciszy i spokoju, ALE NIE. Widząc już, jak jego deser powoli jest kończony, ktoś musiał wedrzeć mu się w kadr. I to nie był ktoś, kogo oczekiwał. Ten dzień miał być idealny, co nie? Czemu więc ktoś musiał go zjebać?
No jeszcze tylko tego brakowało
Zmierzył wzrokiem Wilczą, która już od początku wydała mu się być... niekoniecznie dobrym towarzyszem do konwersacji na inteligentne tematy. Na te kompletnie pieprznięte też niezbyt. Powątpiewał, czy w ogóle odznaczała się, niegdyś tak powszechnym, acz dziś coraz rzadziej spotykanym organem, jakim był mózg. A jej nieodpowiednie zachowanie jedynie utwierdziło go w przekonaniu, iż miał rację. Stuprocentową.
- Skoro tak bardzo Ci odpowiada moje towarzystwo... - mruknął, spoglądając na nią z ukosa, gdyż bardziej zajmowało go przyjmowanie lodów od ślicznej pani, której dane było go obsłużyć. Posłał jej ten swój czarujący uśmiech, przez co nieomal byłby stracił swoją porcję deseru, kiedy ten wypadał z dłoni kobiety. Złapał go jednak w odpowiednim czasie, unikając nieprzyjemności.
Zaraz jednak byłby go wywalił. Sam. Przez to, co usłyszał. Rozwarł szerzej powieki i uniósł dłoń, odwróciwszy głowę w stronę białowłosej dziewczynki, by zaraz już, juuuuż wziąć zamach... powstrzymał się jednak, zauważając, że w porę się ocknęła. Miast zadać jej cios, nachylił się nieco do przodu, nieco wyrównując poziomy położenia ich twarzy, po czym ukazał kły w radosnym uśmiechu.
- Zamknij się, skończona idiotko, jeśli nie chcesz, żeby ktokolwiek nas wyniuchał. - Wysyczał wściekle przez zęby, wciąż pozorując swoją mimiką doskonały humor. Nawet pogładził delikatnie niesforne, zwiewające od grupy kosmyki śnieżnych włosów, nim kontynuował. - Nawet sobie nie wyobrażasz, ilu Łowców węszy za takimi, jak my. - Dodał szeptem. Nie mógł pojąć, jakim cudem to... to COŚ jeszcze egzystowało, a i nawet było całe i zdrowe. Takie naiwne księżniczki, jak ona, powinny przesiadywać w swoich zamkach i oczekiwać księcia, który będzie gotów łazić za nimi, jak jebany pies i przydupas, broniąc ich w każdej chwili.
Dalej nie mówił już nic. Pominął jej kwestię dotyczącej jej zdrowia psychicznego. Bo nie była szurnięta, tylko po prostu popierdolona, a na takie nie warto było marnować śliny. Lody były w tej chwili o wiele ważniejsze, dlatego też zatopił łyżeczkę w chłodnej, cytrynowej warstwie. Następnie nabierał tylko kolejne i kolejne porcyjki, które zaraz lądowały w jego ustach, by przewędrować długą drogę do żołądka.
Do czasu.
- Orinosuke. - Rzucił cicho, z nadzieją, że po poznaniu jego mienia da mu choć częściowy spokój. I tak nie było to jego pierwsze imię, ale lepszy rydz niż nic, prawda? A co, może nie? - Więc... po co taka mała dziewczynka, jak Ty, przyfrunęła z daleka do tak niebezpiecznego miejsca, jak to? Masz pojęcie, co Ci tu zagraża, Wróbliczko?
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Lodziarnia na skraju. Empty
PisanieTemat: Re: Lodziarnia na skraju.   Lodziarnia na skraju. EmptyCzw Maj 23, 2013 7:10 pm

Nic nigdy nie idzie po naszej myśli. A raczej rzadko coś chce być takie, jak my byśmy chcieli, żeby było. Zazwyczaj musimy się trochę bardziej postarać, wspomóc los, żeby jednak naprawić przyszłość i własne samopoczucie. Tak i w tym wypadku, jeżeli Shin chciałby mieć lepszy dzień, powinien bezceremonialnie wypierdolić Lotte - najlepiej jak najdalej się da. Przy okazji gdzieś zamknąć, oczywiście z kneblem w pysku, żeby nikomu nie przeszkadzała przynajmniej przez rok. A to tak zazwyczaj z ludźmi upierdliwymi bywa - wejdą ci z butami w samotne zacisze, narobią rumoru, nabałaganią jak tylko się da, rzecz jasna pod pretekstem bywa ciekawym i pogryzą każdy przedmiot (a nuż widelec jest smaczny), by potem bez słowa odejść, zostawiając cię z całym tym bajzlem. Mimo wszystko to nie rodzaj Charlotte. Ona była naprawdę kochana i mimo że zawsze zostawiała za sobą trochę dziwne wrażenie przebywania z wariatką, potrafiła posprzątać to, co popsuła. Wszystko, co robiła i mówiła było lub miało być dobre, a wychodziło... cóż, różnie.
J-Ja mam musk!!!!!oneone111 :(((((( :<<<
Dokładnie tak, kochanie.
Nie no, mówiąc szczerze, Lotte po prostu wyrażała błyskawicznie wszystkie myśli, jakie kłębiły się jej w głowie. Coś jak lotto, co nie? Miliony małych piłeczek, które kłębią się i przewijają, a prezenter wyczytuje te, które wypadną. Białowłosa miała prostą zasadę - myślisz, to mów. A fakt, że nic nie trzymało się w tych wypowiedziach kupy to inna sprawa. Przy okazji były wypowiadane takim trochę... głupkowatym tonem.
Ale kogo to obchodzi?
Zrobiła urażoną minę, będąc zignorowaną przez niego. Chyba nie wykazywał szczególnego zainteresowania i entuzjazmu z poznania nowej osoby. A szkoda! Trzeba się poznawać, przyjaźnić, nawiązywać kontakty... Orinosuke chyba tego nie rozumiał. Głupi Shi, głupi! Przecież ona była taka ważna dla tego świata... Znała Łowcę! Potwór sprzysiężony ze swoim własnym wrogiem! Czy to nie wspaniałe?
- Oczywiście, że odpowiada! Ja bardzo lubię czyjeś towarzystwo, wiesz? A ty? Wolisz być samotny?... - Lotte, kochanie... Nikt nie lubi.
- Pewnie nie. - Ściszyła głos. - Bo wiesz, kiedy jesteśmy sami, pojawiają się One. Nasze myśli. Są nieprzyjemne, prawda? Znaczy... tylko, kiedy jesteśmy z nimi sam na sam. Nic tak nie doprowadza do szaleństwa. - Pokiwała głową, patrząc w zamyśleniu na kelnerkę. Fizlozofka się znalazła.
Od siedmiu boleści...
Oj, cicho.
Jakże wielkie było jej zdziwienie na reakcję chłopaka. Nim się zorientowała, jego twarz była bardzo blisko, sycząc nieprzyjemne słowa. Czyli nie był człowiekiem. Umarł. Przetrwał cały proces umierania i ożył na nowo, by wrócić do tego świata. Ciekawił ją. Był przecież taki chłodny, w swej oschłości piękny. Uniosła kącik ust do góry, dmuchając mu przekornie w twarz. Nie żeby była jakaś niegrzeczna.
- R-R-R-Rozumiem... - Głos wyraźnie jej się zatrząsł, kiedy pokiwała w pośpiechu głową, zamykając oczy. Byle tylko nie musieć spotykać tego nieprzyjemnego spojrzenia pełnego lodu. Wyniosły Książę. Książę Lodu. Książę Zimy, o! Spojrzała na niego, rozchylając jedną powiekę, by zaraz potem szeroko się uśmiechnąć, i chwycić go za rękę.
- Nie martw się o nich! Zatrzymałam się u jednego, wiesz? Mieszkamy razem.~ I jest bardzo miły. - Pomijając fakt, że na początku wycelował do ciebie z broni i strzelił z nadzieją, że kula przebije serce. Że też musiała go tak bardzo polubić. Tak cholernie się uzależnić. Od tych niebieskich oczu, złocistych włosów i głębokiego głosu, który rzadko wyrażał jakiekolwiek emocje. Zerknęła z ukosa na lody, które właśnie pochłaniał chłopak, a na dźwięk jego imienia wyraźnie się ożywiła.
- Masz bardzo ładne imię. - Otworzyłą szerzej oczy, słysząc jego pytanie. Hm... Trudne. - Zakochałeś się kiedyś? Ale nie taką miłością prawdziwą... Taką, kiedy pragniesz być przy kimś cały czas, przytulać go, słuchać i poznawać jego świat. Wydaje mi się, że to nie miłość. Ale może się nie znam. Kocham tego Łowcę. - Uśmiechnęła się. - On mnie obroni. A ja będę przy nim. - Skąd ta pewność w twym głosie? Lib nic takiego nie powiedział...
- A ty? Co tu robisz, Książę?
Powrót do góry Go down
Shin
Czarny Rycerz

Shin


Dołączył : 19/05/2013
Liczba postów : 7
AKATSUKI : Łowca.
Godność : Shin Orinosuke Tachibana
Wiek : Wizualnie max. 25
Rasa : Czarny Rycerz, kesesesese~
Orientacja : Panseksualnyyy.
Wzrost i waga : 195cm/71kg
Partner : Ta... co jeszcze?
Znaki szczególne : RÓŻOWE ŚLEPIAAAAAA O_O
Aktualny wygląd : Lotte: Czarne, poprzecierane glany dwudziestki, w które wpuszczone są czarne rurki-biodrówki, podtrzymywane przez czarny, skórzany pasek nabijany ćwiekami. Do tego czarna koszulka z białym napisem: "Sorry, I'm allergic to bullshit". I, kuźwa, wszystko czarne. Tylko łańcuszek na szyi srebrny, a na nim zawieszony, o dżizas, CZARNY krzyż piotrowski.
Ekwipunek : Dziury w kieszeniach, telefon komórkowy, klucze, ogrooomny gwóźdź, portfel, paczka 20-u Camel Blue.
Multikonta : Mio, Jester
Fabularnie : Lotte~

Lodziarnia na skraju. Empty
PisanieTemat: Re: Lodziarnia na skraju.   Lodziarnia na skraju. EmptyCzw Maj 23, 2013 8:25 pm

"Bardzo lubię czyjeś towarzystwo."
Szkoda, że on nie podzielał jej zdania, a i nawet chciał je obecnie wyśmiać razem z nią. I to prosto w tą dziecięcą, bladą twarz, wyrwaną z jakiejś marnej bajeczki o księżniczkach i ich szczęśliwym życiu. O tym, jak spotykają dobre wróżki, które pomagają im w największych problemach, jakie posiadają - w doborze sukienki na nic niewarty bal, na którym tańczyć będzie szpetny, malutki książę. Książę wyprawił bal tylko dlatego, że chciał się pochwalić nowym, amerykańskim pryszczem nie do wyciśnięcia.
- Wolę. - Odparł dopiero po jej wypowiedzi na temat tego, co robią z nami nasze własne myśli. Po co miał jej przerywać. Oglądanie degrengolady zepsutego już umysłu było naprawdę zabawną częścią programu. - Samotność gwarantuje Ci, że nikt nie wbije Ci noża w plecy. A myśli to normalna rzecz.
Pokiwał nieznacznie głową, gdy posłusznie zaprzestała swoich wrzasków i wyraziła, jak dobrze rozumie, że zachowała się zwyczajnie nie na miejscu. Uśmiechnął się cieplej, acz tylko na chwilę, coby za bardzo nie rozpieszczać tym widokiem Księżniczki. Była to kwestia jej pseudoprzeprosin. Dlatego uznał, że takie coś będzie...
Zaraz... co?
- Mieszkasz z Łowcą? - Parsknął wściekły, że tak pieprznięte istoty w ogóle mają swoje miejsce w świecie. - I ta. Na pewno jest miły. I będzie. Dopóki nie stracisz czujności do końca, żeby mógł zaatakować i Cię zajebać tym swoim mieczykiem, czy co on tam ma. Nie ufaj tym idiotom. - Dodał z grobową miną. Może i uważał ją za niezbyt inteligentną jednostkę, ale jednak przydałoby się, żeby jakieś Potwory jeszcze żyły. Niedługo Otchłań zostanie pusta, a z kolei w Świecie Ludzi znajdą się wypchane głowy Zmiennokształtnych, miecze Czarnych Rycerzy i czekoladowe stopy Cukierkowych Rozrabiaków. O nie nie, na to się chłopak godził nie będzie. Nie po to przeżył tyle lat, żeby oglądać padek młodszych pokoleń.
- Bardzo ładne drugie imię, dla sprostowania. - Mruknął w odpowiedzi, by zaraz musieć wysłuchać kolejnych słów, jakie wyrzucała z siebie Wilczyca. Nie umiał pojąć, jakimi wartościami kierowała się ta dziewczyna. Takie to były wartościami niewartościowymi. Ta. Funta kłaków by za to nie dał, bo po co komu takie gówno, jak miłość? - Wróbliczko... ja? Ja miałbym się zakochać? Do tego w taki sposób? Czasem potrafisz być też zabawnie głupia, a nie tylko głupia. Brawo. Ale wracając do Twojego pytania: nie. Nigdy się nie zakochałem. Nie ma takiej osoby, która byłaby odpowiednia do roli mojej "miłości". Co się zaś tyczy Ciebie, mała... - tu urwał, by móc znów się do niej przysunąć, wpychając w jej usta łyżeczkę załadowaną chłodnym przysmakiem. Zaraz po rozładowaniu towaru wyciągnął ją i pozwolił białowłosj połknąć, tudzież wypluć jego zawartość. - Jesteś pojebana. Serio. Wiesz, ile może Cię kosztować takie uczucie? Co najmniej życie. Zdechniesz, nim zdążysz go przelecieć. Lepiej zbliżyć się do kogoś, kto jest bardziej... podobny do Ciebie. Człowiek nie jest partią dla Potwora. A już na pewno nie taki.
I jasne. Na pewno Cię obroni. Tylko, że nie przed samym sobą.
Wymruczawszy ostatnie zdanie, ujął ją delikatnie za podbródek, by unieść go nieco i przyjrzeć się uważniej uroczej twarzyczce. Nie dodał jednak nic więcej, a jedynie zajął się kolejnymi wypowiedzianymi przez Charlotte słowami.
- Na pewno nie szukam tu takich biednych, głupich dziewczynek, jak Ty. - Rzucił złośliwie, odsuwając się od niej. Chłodne ślepia aktualnie nie były już aż tak chłodne. Spoglądały teraz na Zmiennokształtną w raczej pobłażliwy sposób. - Podróżuję. A Ty, Wróbliczko? Przyfrunęłaś tu tylko dla ukochanego z Krainy Zabijaków?
Oj, Shin, Shin, Shin. Ty i ten twój uraz do zjebów.
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Lodziarnia na skraju. Empty
PisanieTemat: Re: Lodziarnia na skraju.   Lodziarnia na skraju. EmptyPią Maj 24, 2013 8:59 pm

Każda dziewczyna marzy o zostaniu księżniczką. Marzenia Charlotte często się spełniały; była to jednak zasługa jej wyjątkowo prostych życzeń - zostanie księżniczką było kwestią wyimaginowania sobie odpowiednich postaci i sytuacji. Białowłosa tak przyzwyczaiła się do tego uczucia, że finalnie została prawdziwą Księżniczką o jakiej nikt nie śnił. Jeżeli “szczęśliwe życie” jest dla nas fikcją - wystarczy je sobie wyobrazić, a ona była dowodem, że jest to możliwe. Może lekko ześwirowała w przeciągu kilku lat w Otchłani, ale w tym tkwił jej urok; była naturalna w swojej oryginalności, swoim dziwactwie. Czy to nie piękne? Coś absurdalnego staje się zwyczajem, niegdyś halucynacje i urojenia - dziś rzeczywistość. Przerażające i fascynujące zarazem. Paradoks życia przeplatanego z fikcją. Fantastyka staje się częścią nas, jeżeli mocno w nią uwierzymy. Z czasem wrasta nas, wariujemy, odstraszając ludzi, którzy twierdzą uparcie, że takich jak Ty trzeba unikać. Przez co wariujesz jeszcze bardziej. To ta samotność. Zjada ludzi od środka. Wyżera wnętrzności. Serce. Duszę.
Uniosła głowę, mrużąc oczy, wwiercając się w chłopaka spojrzeniem. Więc nie chciał żyć?
Ale samotność nie jest wyjściem. Jest ucieczką od problemu, którym są inni. To żadne wyjście. – Nie rozumiał. Chyba naprawdę nie rozumiał samotności. Gdzie najdłużej się wycierpiała? No gdzie?! W izolatce, prawda? Zamknięta, zaszczuta, przez okienko podawano jej jedzenie, zawsze ją oglądano, wkładając wszędzie dłonie, czy aby nie ma nic ostrego. Była rozsypanym wrakiem tego, co kiedyś nazywało się człowiekiem przez samotność. Ześwirowała tam, gdzie miała się wyleczyć.
Paradoksik.
Miłość zaślepia. Zawiązuje nam czarną jak dupa opaskę na oczach, knebluje nas, żeby ktoś przypadkiem nie pyskował i wpycha w objęcia obcej osoby. To dla niej takie banalne. Ufamy tej osobie - że poprowadzi nas przez życie podczas gdy my jesteśmy zupełnie ślepi. Ale w pewnym momencie zdejmie nam tą opaskę. I okazuje się, że kiedy nie było tej osoby przy nas, chodziła na dziwki. Wykorzystywała naszą nieświadomość. Tak łatwo jest złamać drugą osobę. Szkoda, że serce nie zrasta się tak pięknie jak kości. Zawsze pozostają ślady, które bolą.
To źle? – Uniosło brew, tonem głosu wyrażając lekkie oburzenie jego reakcją. Po co od razu nerwy? Naprawdę to takie straszne? I jeszcze ten pesymizm, dystans i pogarda. Bezczelny. – Wiem, co może się stać. I nie tobie go oceniać, hm? Pozwolił zostać mi u Ludzi, kiedy staliśmy nad otwartym Portalem. Jest dobry. – Tak naprawdę nie była przekonana. Dłonie pod stołem jej drżały, przez barierę świadomości przezierały resztki strachu po traumatycznym wykrwawianiu się koło Psiego Księcia, który całkiem przypadkiem ją uratował. Nigdy nie przestała być mu wdzięczna. Mimo wszystko nie pozwoli, by Shin obrażał Libertę, któremu przecież zawdzięczała trochę rozumu (pomijając fakt, że go nie wykorzystywała). Nawet, jeżeli to pomieszkiwanie u swojego teoretycznego wroga miało skończyć się tragicznie, Charlotte konsekwencje zwisały między nogami. I ładnie powiewały. Jak biała flaga na maszcie.
Spojrzała na niego z uśmiechem jakby jej nieprzyjemny głos i słowa sprzed chwili nie miały miejsca. W końcu nie może się złościć. Orinosuke nic nie wie o tym Łowcy, mógł się pomylić w swoich zaślepionych stereotypami o tym fachu osądach. Takie rzeczy się zdarzają, prawda? Tak naprawdę nie miał racji. Nie mógł mieć racji!
O, a mogę wiedzieć, jak brzmi twoje pierwsze imię? Chyba że wolisz to, ja nie zmuszam... ani nic. – Skuliła się lekko, czując jego pogardę i arognację. Wyższość nad jej ckliwymi słowami o zakochaniu, o zaufaniu i innych dziewczęcych sprawach. W sumie nie mogła się dziwić - był oschłym... mężczyzną, prawda? Ale to, jak się do niej zwracał przyprawiało ją o przyspieszone bicie serca. Może to bardziej stres. Ale był bardzo osobliwy, nie bez powodu zwrócił jej uwagę. Uniosła spojrzenie znad swoich kolan, wlepiając je w jego oczy. Takie poważne...
Na pewno się kiedyś zako... m~ – Poczuła w ustach smak rozpływającego się deseru, który z wielką radością połknęła. Smaczny, bardzo smaczny. Skinęła w ramach podziękowania głową, przechylając ją na prawo.
Chciał, żebyś się zamknęła...
J-Jak to przelecieć?... C-Co to znaczy? – Hm, pytanie pokroju Charlotte. Wydęła wargę. – Jesteś bezczelny! Nie znasz go nawet. Nikt nie jest “lepszą partią” niż Lib. Mogę Cię zapewnić – warknęła, mrużąc lekko oczy, kiedy jego twarz znalazła się wyjątkowo blisko jej. W sumie była bardzo niemiła dla niego, powinna przeprosić. Potem.
Zapewne nie przyszedł tu szukać czegoś takiego jak ona. Na pewno. Sto procent. Przy okazji nie był wyjątkowo miły, co jeszcze bardziej utwierdzało ją w przekonaniu, że jest... piękny. Czemu tak bardzo lgnęła do osób, które najmniej jej towarzystwa pożądały?
Przyfrunęłam przez przypadek, Książę. On pozwolił mi zostać. Przy okazji wyjaśniliśmy sobie to i owo. Nawet nie wiesz, jak dobrze się czuję. – Uśmiechnęła się szeroko. To ten moment. – No i przepraszam, że byłam niemiła. Nie lubię, kiedy ktoś kogoś obraża. Zwłaszcza Libertę.
Powrót do góry Go down
Shin
Czarny Rycerz

Shin


Dołączył : 19/05/2013
Liczba postów : 7
AKATSUKI : Łowca.
Godność : Shin Orinosuke Tachibana
Wiek : Wizualnie max. 25
Rasa : Czarny Rycerz, kesesesese~
Orientacja : Panseksualnyyy.
Wzrost i waga : 195cm/71kg
Partner : Ta... co jeszcze?
Znaki szczególne : RÓŻOWE ŚLEPIAAAAAA O_O
Aktualny wygląd : Lotte: Czarne, poprzecierane glany dwudziestki, w które wpuszczone są czarne rurki-biodrówki, podtrzymywane przez czarny, skórzany pasek nabijany ćwiekami. Do tego czarna koszulka z białym napisem: "Sorry, I'm allergic to bullshit". I, kuźwa, wszystko czarne. Tylko łańcuszek na szyi srebrny, a na nim zawieszony, o dżizas, CZARNY krzyż piotrowski.
Ekwipunek : Dziury w kieszeniach, telefon komórkowy, klucze, ogrooomny gwóźdź, portfel, paczka 20-u Camel Blue.
Multikonta : Mio, Jester
Fabularnie : Lotte~

Lodziarnia na skraju. Empty
PisanieTemat: Re: Lodziarnia na skraju.   Lodziarnia na skraju. EmptySob Maj 25, 2013 3:57 pm

I wszystkie te głupie laski mogły wymienić się z nim i jego rodzeństwem. Tylu braci, tyle sióstr, a wszyscy określani mianem "książąt". I po co im to było? Przecież koniec końców wszyscy zostali wybici przez tę durną wojnę. Tak to było i tak to będzie. A co najlepsze - do teraz nie znalazł żadnego z siedemnastki rodzeństwa. I co? Też miał sobie ich wyobrazić, bo tak było lepiej i mógł być szczęśliwy? Jasne, niech mu to jeszcze powie na głos. Wyśmiałby ją, splunął prosto w twarz, a następnie przestałby być takim getlemanem i z całej siły przy... po prostu przypierdolił. Nie oszukujmy się - inaczej tego nie nazwiemy w jego przypadku. Jego siła była zbyt wielka, żeby nazwać to zwykłym ciosem. Wtedy nawet cały ten jej Lib nie dałby rady nic zaradzić, jeśli w ogóle by chciał. Nawet nie miałby czego dobijać.
- Dla mnie to najlepsze wyjście. Nie uciekam od problemu, tylko wykonuję taktyczny odwrót, bo wiem, czym to grozi. - Ale jak takie dziecko, jak Ty, mogłoby to zrozumieć, dorzucił w głowie, spoglądając na nią z góry. Jasne. Nie miał pojęcia, jaka była jej sytuacja. Ale wiedział, jaka była JEGO sytuacja, zanim wreszcie przyszło jego ukojenie, jakim była sama śmierć. Wiecznie musiał siedzieć w tłoku, wszystko było na jego głowie, musiał wypełniać to, tamto, opiekować się nie tylko sobą i swoim rodzeństwem, ale także chorującą matką i całym pieprzonym cesarstwem, które było na skraju nędzy. Czemu to przytrafiło się akurat jemu? Nienawidził ludzi. Mogli oddać władzę któremuś z jego braci. Ale nie. Wiecznie tylko: Shin, Shin, Shin. Gorączki można dostać.
"To źle?"
Czy ona w ogóle rozumiała, co do niej mówił? Niepotrzebnie się unosiła, dawała się ponieść emocjom, których sama nie rozumiała, bo - bądźmy szczerzy - na pierwszy rzut oka było widać, jak krótko dychała jako Potwór. Nie miała pojęcia o tym, co może jej się przytrafić i jak fałszywi byli Ci na pozór mili osobnicy rasy Ludzkiej. Otchłań i Ziemia były jak Piekło i Niebo, a, choć większość Potworów należało kiedyś do drugiej strony - byli swoimi odwiecznymi wrogami, jedno stanowiło naturalny pokarm drugiego i na odwrót. Żywili się nienawiścią do siebie i widokiem swojego ścierwa, gdy wzajemnie zadawali sobie śmierć. Bardziej lub mniej bolesną i długą, w zależności od kaprysu.
Tylko co takie dziecko może o tym wiedzieć...
- Pozwolił Ci, bo chce Cię załatwić. Nie masz tu mocy. Nie masz swoich zdolności. Nie masz nic. Nie masz szans. Jesteś bezsilna, nawet o tym nie wiedząc. Tak na dobrą sprawę, nie potrafiłabyś zadać komuś bólu nawet, gdybyś była w pełni sił, a Twoje możliwości byłyby o wiele większe, niż normalnie. Bo tchórzysz. Bo myślisz, że inni na pewno wykażą się dobrocią. Bo jesteś zbyt miła. Wiesz, do czego to prowadzi? - Spytał, dając jej następnie chwilę na zastanowienie nad odpowiedzią. - Do autodestrukcji, samozniszczenia, kompletnego zatracenia siebie w chłodzie i głodzie. Przekładasz cudze dobro ponad swoje i co zyskujesz? Kopa w dupę, kiedy okazuje się, że opuszczają Cię, kiedy nie możesz pomóc. I nie. Nie mówię tak, bo coś takiego mnie spotkało. Nie spotkało. Po prostu wiem, jaki jest ten świat. Zepsuty. Bez choćby najmniejszej krzty dobra. Niezdolny do utrzymania co poniektórych, lepszych jednostek. Dlatego lepiej być skurwielem. - Dlaczego, choć powinien się denerwować, cały czas tylko raczył ją tym chamskim wyszczerzem? Normalnie już dawno dostałby za to po ryju. Sprawdzał ją? Nahp. Nevah. Nawet nie miał ochoty tracić na nią czasu. Troszczył się tylko o własną dupę. Bo co, jeśli go wyda?
- Shin. Pisane przez: "prawdziwy". Wiesz, krótka pionowa, długa pozioma, drabinka bez wykończeń, długa pozioma i dwie ukośne. - Tłumaczył, gestykulując przy tym jak idiota. W gruncie rzeczy, rysował w powietrzu ów znak, chcąc jakoś mniej więcej jej go zobrazować. Kij, że jej się to do niczego nie przyda. Pobawić się zawsze można było. I wcale nie był aż taki arogancki.
Nie, wcale.
Shin, nawet nie zaprzeczasz swoim wadom? To się ceni. No i... dobra. Był gnojem, traktował miłość jak coś niepotrzebnego, zakochańcy byli dla niego jeszcze większymi śmieciami, niż reszta społeczeństwa, ale hej! Ktoś musiał się wkurwiać na tych szczęśliwych, a on nadawał się do tego idealnie. Już i tak miał dostatecznie dużo nienawiści w sobie. Poza tym, fuj, pozytywne uczucia. I jak tu cokolwiek zrobić bez sił?
Na jej rozgniewaną minkę uśmiechnął się tylko jeszcze szerzej. Może nie była aż tak beznadziejna, skoro dostarczała mu tyle rozrywki? Nie. Jednak była.
- Wolałbym nie. Jeszcze skończyłbym tak, jak Ty. - Mruknął, a jego ślepia mimowolnie wykonały kilka obrotów. - Przelecieć, to jest: pieprzyć, ruchać, uprawiać seks. Et cetera. I uwierz mi, Wróbliczko, wszyscy są lepszą partią dla Potwora, jeśli przykładem ma być Łowca. Ale jak szukasz miłości rodem ze "Zmierzchu", to droga wolna. Może sama wolałabyś być człowiekiem? Może nawet chciałabyś wyplenić nas?
Hej, hej, heeej. Nie zapędzasz się za bardzo? Pewnie nawet nie miała na tyle rozumu, żeby coś takiego zaplanować. Ale kto wie, czego jej ten cały "Libérta" do łba nawrzucał. Może naoszukiwał, że wszyscy dookoła zaczną ją oszukiwać i mówić, że Łowcy to zło, a tak naprawdę chcą tylko pokoju na świecie? O taak, to tekst godny miss pedalstwa, a na ten tytuł ten laluś zapewne zasługiwał, sądząc po tym, co Charlotte o nim opowiadała.
- ...myślisz, że obejdą mnie Twoje słowa, Wróbliczko? Przezwiska i obelgi spływają po mnie, jak woda po kaczce. Dużo gorzej skończysz, jeśli nadal będziesz nazywać mnie "księciem". Nie jestem żadnym synkiem władcy. Już nie. - Wysyczał nieco rozeźlony jej słowami. Akurat teraz musiał trafić na kogoś, kto nazywał go w taki sposób? Serio?
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Lodziarnia na skraju. Empty
PisanieTemat: Re: Lodziarnia na skraju.   Lodziarnia na skraju. EmptyNie Lip 28, 2013 4:30 pm

Lodziarnia na skraju. GbylGCharlotte nie rozumiała. Jak mogła rozumieć, skoro była tylko głupiutkim zwierzaczkiem, który, nie oszukujmy się, instynktu samozachowawczego miał tyle co nic. Gdyby ktoś faktycznie jej przywalił (tudzież “przypierdolił”), uśmiechnęłaby się lekko i jeszcze przeprosiła, bo przecież mogło go zaboleć to uderzenie. Nie wiedziała, czym jest strach i nienawiść. Mogła się zezłościć, ale raczej szybko przebaczała i udawała, że nic nie zaszło. Tak przecież było w przypadku Liberty – chłopak prawie pozbawił ją życia, a ta odnalazła go i przeprosiła za rozdrażnienie i tak zasypanego własnymi problemami blondyna. Nie miała nikomu za złe. Dlatego teraz dla niej było tak proste to, co dla Shina wydawało się bez sensu i pozbawione jakiegokolwiek rozsądku. Ale czy nie taka właśnie była Lotte? Niezmienna w swoich naiwnych przekonaniach, których trzyła się uporczywie i z całej siły; nie zamierzała puszczać.
Lodziarnia na skraju. GbylGPrzybite, uważne spojrzenie skierowało się na różowe oczy chłopaka, mrużąc się delikatnie. Na pewno uciekał. Jak najdalej. Przecież odwrót to nadal ucieczka od zawodu, porzucenia czy czegokolwiek innego. Nawet, jeżeli nazwiemy to w inteligentny sposób, geneza się nie zmieni. Gówno nazwane fiołkiem nie zapachnie kwiatkiem.
Lodziarnia na skraju. GbylGMam wrażenie, że się nie rozumiemy... – szepnęła, kręcąc głową z niezadowoleniem. – Wydaje mi się, że dla Ciebie życie to coś, przez co trzeba beznamiętnie przelecieć, byle tylko za bardzo się nie poobijać i nie namęczyć. Nie znam Cię, ale dla mnie życie jest takim ulotnym tchnieniem, którym muszę się nacieszyć. Już raz je straciłam, więc druga szansa coś dla mnie znaczy. Chcę pomagać, wiesz? Żeby nikt nie był smutny. – Wiesz, Charlotte, że to dla niego płytkie i głupie. Jesteś bez sensu, nic dziwnego, że nikt cię nie lubi, głupia!
Lodziarnia na skraju. GbylGZmierzyła go wzrokiem, uśmiechając się od ucha do ucha. Chciałaby, żeby on też się do niej uśmiechnął w taki przyjazny sposób. Tak jak ona do niego. Szczerze. Dziewczyna miała to do siebie, że zamykała oczy na to, co było w świecie okrutne i bezlitosne dla jej wiecznie dziecięcego serduszka. Czuła się bezradnie w obliczu zła, o którym ktoś stale jej mówił, uświadamiał jej jego istnienie; a przecież ona nie chciała o tym wiedzieć! Wszystko było dla niej piękne, bo w jej własnym świecie nie istniała śmierć i smutek. Ale nie cały świat był taki jak jej. Był zupełnie inny. Uniosła lekko głowę w miarę, jak Shin brnął w niedelikatne i brutalne tematy. Policzki zostały poznaczone kilkoma wilgotnymi ścieżkami, a z usteczek wyrwało się zmęczone westchnienie.
Lodziarnia na skraju. GbylGNie rozumiesz! – Z jej ust wyrwał się krzyk, którym chciała zagłuszyć wszystkie nieprzyjemne słowa i myśli. – Nie rozumiesz... Tu właśnie o to chodzi, że nikt nie potrafi zrozumieć! Da się, słyszysz?! DA SIĘ ZMIENIĆ TEN ŚWIAT. Ale nie z takim nastawieniem. Bo przecież jeżeli będziesz wmawiał wszystkim, że jest tak źle, że nic nie da się zrobić, że łatwiej jest będąc nieczułym... to co osiągniesz? Zgorzkniejesz i w końcu umrzesz. Gdybym miała umierać, chciałabym poczuć ciepło w sercu, że może jednak dzięki mnie kilka ludzi się uśmiechnęło. To moje jedyne marzenie. – Kącik bladych ust mimowolnie powędrował ku górze. Wierzchem dłoni otarła resztki łez, kiwając powoli głową. Wiedziała, że będzie miał piękne imię. Dlaczego tak bardzo różniło się od jego charakteru?
Lodziarnia na skraju. GbylGJest ładne... Podoba mi się. – Spojrzała na niego, przechylając lekko łeb. Był naprawdę skomplikowaną osobą. Raz tak, raz inaczej. Nie dość, że cały czas miał minę, którą rozumiałby każdy poza nią, to jeszcze był bardzo... niepozytywny. Taki oschły, ciągle zaprzeczający jej słowom i bytowi. Twarz Charlotte natychmiast przybrała intensywnych kolorów. J-Jak to seks?... Żarty sobie robi!
Lodziarnia na skraju. GbylGA-A-Absolutn-nie! Jesteś ordynarny, Shin! Naprawdę... – Odwróciła główkę, rumieniąc się jeszcze bardziej. Ach, to dziewictwo.~– Kocham go, ale nie w taki sposób. Nic nie rozumiesz. – Wydęła wargę, lecz zaraz potem spoważniała na jego kolejne pytanie. Spojrzała znacząco na swoje ręce, kręcąc lekko głową.
Lodziarnia na skraju. GbylGZostałam tu, bo wolę bycie człowiekiem. Chyba tylko wtedy Libertá jakoś mnie akceptuje. Nigdy jednak nie pomyślałam, żeby kogoś zabić. Śmierć przecież boli. – Przeniosła wzrok na niego, uśmiechając się lekko. Teraz już będzie dobrze, przecież mogą zostać przyjaciółmi!
Lodziarnia na skraju. GbylGDobre sobie...
Lodziarnia na skraju. GbylGByłeś prawdziwym księciem? T-To wspaniale! Jak to jest? Spotkałeś kiedyś księżniczkę? Czemu już nie rządzisz? Coś się stało? – Zasypała go garścią pytań, dopiero po chwili orientując się, jak niedelikatnie się zachowała. Wyraźnie nie chciał o tym rozmawiać. Czemu jesteś taka głupia, Charlotte?
Lodziarnia na skraju. GbylGPrzepraszam... – Burknęła cicho, spuszczając zawstydzone spojrzenie.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Lodziarnia na skraju. Empty
PisanieTemat: Re: Lodziarnia na skraju.   Lodziarnia na skraju. Empty

Powrót do góry Go down
 
Lodziarnia na skraju.
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Dom na skraju miasta

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Bary i restauracje-
Skocz do:  
_______________________